Komentarze: 4
Musze wyrzucic to z siebie... Jest zle, zycie mi sie rozpieprza... Na codzien w szkole sztuczna, powierzchowna radosc, a tak naprawde w sercu cierpienie... Szaleństwo... Ból... Jestem sam, nie mam nikogo, potrzebuje sie oprzec na kims, potrzebuje kogos kto pomoze mi isc dalej przez to zycie, kogos kto da mi wskazowki jak dalej zyc... Nie wiem co do niej czuje, miłosc to chyba nie jest, ale kurwa zauroczenie trwajace tyle czasu? Brakuje mi jej, chciałbym z nią spędzać cały swój wolny czas... Gdy ja widze, wciąz robi mi się gorąco i czuje, że jest jedyna osobą na której mi zależy... Powoli zamykam sie w sobie, trace swoje zycie, nie ma ono żadnego sensu... Znajomi - fałszywi, zakłamani. Przyjaciele - brak. Szkoła - ostatnio idzie nawet dobrze, ale co mi to qrwa da, wykształcenie, wiedza - nie sa najwazniejsze... Należy odnalezc siebie... Ja nie potrafie... Kupiłem płyte DKA. Popłakałem sie. Pierwszy raz przy muzyce. To wszystko jest bez sensu, ile jeszcze mam trwac bez celu w tym swiecie. Nie mam juz sił. Samobójstwo? Nie, nie chce ranic rodzicow... Wciaz sie z nimi kloce, ale wiem, ze to by ich zniszczyło, ze sa osobami, ktorym zalezy na mnie. Chyba jedynymi. Staram sie byc optymista, staram sie byc pogodny i szanowac innych ludzi. Nie umiem, dzisiaj znowu o mało co bym komus zajebał. Zazdroszcze tym ludziom, ktorzy trwaja w szczesciu. Sa nieswiadomi tego co sie dzieje. Sa niewrazliwi na czyjes krzywdy. Ale przynajmniej sa szczesliwi... Ja za to sam siebie prowadze do zniszczenia. Jestem słaby. Chce odpoczac.
|