Komentarze: 3
Telefon dzwoni? Moze ktos pamieta... Nie, nie do mnie... Fałszywe zapewnianie o długotrwałej przyjaźni, po skończeniu podstawówki utrzymywaliśmy jeszcze jako taki kontakt, nagle - wszystko znikło. Obce osoby, nie znam tych ludzi. Nie chcę już znać - za późno... Potem przyjaźń z Pińską, z początku - było wspaniale. Było to dla mnie swoiste katharsis, oczyszczenie z tego całego syfu jaki był wcześniej... Było hmm pięknie? Pięknie nie było, ale było dobrze... Wakacje - coś wspaniałego. Natalia. Monika. Wiadomo było, że po wakacjach zapomnimy o sobie, ale i tak było pięknie. Nocne spacery w lesie. 3dniowe biby, gdzie budziłem sie niewiadomo gdzie, niewiadomo z kim... Żadnych złudzeń. Właśnie to było wspaniałe, że wiedzieliśmy, że to pryśnie i łapaliśmy chwilę... Nigdy się jeszcze nikomu nie zwierzałem... Nie umiem wyjawić uczuć, przemyśleń... Nawet Pińskiej. Gdy starałem się przed nią otworzyć, skończyło się wszystko. Nie wiem, może nie wytrzymała zwierzeń mojego chorego umysłu. Podejrzewam, że nie rozumiała. Jak każdy. Skończyła to - zabolało. Zabolało mocno. Już nie boli. Nie wyciągnąłem nauczki. Swoje życie chciałem poświęcić innej osobie. Poświęcić? Sam nie wiem, wiem, że bardzo mi na tej osobie zależało. Nadal zależy. Problem leży w moim zamknięciu. Nie potrafie powiedzieć komuś, że mi na nim zależy. Próbowałem dawać różne wskazówki, nieśmiałe aluzje. Nie zorientowała się. Teraz - jestem dla niej nikim. Boli? Hmm sam nie wiem czy boli, już sie przyzwyczaiłem... Wiem jedno. Nie zaufam już nikomu.